Brat naszego Boga jest to dramat wyreżyserowany przez Krzysztofa Zanussiego, na podstawie sztuki napisanej przez Karola Wojtyłę pod tym samym tytułem, opisującej losy powstańca styczniowego Adama Chmielowskiego (1845-1916). Piszę „powstańca styczniowego”, gdyż udział w Powstaniu Styczniowym miał ogromny wpływ na jego dalsze losy.
Brat naszego Boga opowiada prawdziwą historię polskiego malarza, Adama Chmielowskiego, który stracił nogę w wieku 18 lat podczas walk w Powstaniu Styczniowym w 1863 roku. Ciężko rannego odwiedził duchowny z ostatnim namaszczeniem. Od tego czasu w umyśle powstańca rodzi się niepokój związany z wyborem drogi duchowej. Studiował później malarstwo w Monachium i zasłynął, jako malarz i krytyk sztuki. Kiedy był u szczytu kariery artystycznej, nagle porzucił wszystko i zaczął żyć razem z żebrakami i marginesem społecznym Krakowa. Aby pomagać biednym założył Zgromadzenie Albertynów, a sam przyjął nazwę brata Alberta.
W dramacie możemy śledzić poszczególne etapy itinerarium duchowego Adama Chmielowskiego, naznaczone poszukiwaniem prawdziwego oblicza Boga i służeniem ludziom miłością. W trudnych chwilach jego przemiany duchowej towarzyszą mu przyjaciele i znajomi. Wśród nich znajduje się Maksymilian Gierymski, zatwardziały liberał wyznający ideę indywidualnego sukcesu i rewolucjonista o imieniu Nieznajomy (bardzo dobra rola Wojciecha Pszoniaka). Pamiętajmy, że to były czasy ogarniętej chaosem rewolucyjnym Europy. Nieznajomy jest za odrzuceniem wszelkiej charytatywności w jakiejkolwiek formie miłosierdzia, a gniew ludzi należy zwrócić przeciwko porządkowi społecznemu.
Pewnej nocy, wraz z Maxem, schronił się przed deszczem w schronisku dla nędzarzy. Przeżył szok. Wstrząśnięty tym widokiem, wielokrotnie wracał do tej noclegowni, a spotkanych na mieście zapraszał do swojej pracowni. Aby zdobyć pieniądze dla bezdomnych – kwestował. Na koniec porzuca malarstwo i całkowicie poświęca się potrzebującym.
Młody malarz jest rozdarty między gniewem a miłosierdziem, szuka drogi wyjścia w krzyżu. Taki wybór nie musi oznaczać odrzucenia gniewu i miłosierdzia. Krzyż jest punktem, w którym nieskończona miłość Boga spotyka się z niekończącymi się nieszczęściami człowieka. Miłosierdzie brata Alberta jest zakorzenione w jedności z Chrystusem, który jest źródłem i wzorem wszelkiej miłości i wszelkiego miłosierdzia.
W „Bracie naszego Boga” Chmielowski odrzuca paternalistyczną filantropię XIX wiecznego kościoła i jest pełen jadu dla tych, którzy charytatywnymi darowiznami chcą uspokoić swoje sumienie. Adam Chmielowski będzie bratem Albertem, będzie dzielił biedę z najuboższymi, będzie najbiedniejszy z biednych, nic z niczego, a tym samym będzie posiadał wszystko.
“Daj się kształtować miłości!” – pisał ksiądz Karol Wojtyła w “Bracie naszego Boga”. Czyli idziemy do kin poddać się kształtowaniu.